Profesor Allarowska była wysoką, szczupłą kobietą o jasnoszarych oczach, ubraną w czarną szatę. Długie kruczoczarne włosy sięgały jej aż do pasa. Powstała, po czym przemówiła wysokim i zimnym głosem:
- Witajcie... Jak już powiedział profesor Malfoy, będę was uczyć obrony przed czarną magią. Lecz niev będzię to jakieś uczenie się głupiutkich zaklęć, tylko prawdziwa OBRONA.
- Dobrze, dziękujemy Alfindzie, a teraz do łóżek, marsz! - odezwał się dyrektor. Rosie zrezygnowana powlekła się do pokoju wspólnego razem z innymi Krukonami. Wsród nich zobaczyła swojego wroga, który mieszkał koło niej w Dolinie Godryka - Lily Lunę Potter. Nienawidziła jej od długiego czasu, i była zdziwiona, a także zirytowana, że Potter znalazła się wsród Krukonów, od dawna była święcie przekonana, iż trafi do Gryffindoru.
Rano Rosie wstała bardzo wcześnie, i podekscytowana zaczęła pokować książki, trochę jej to zajęło czasu, gdyż musiała się też przecież ubrać, umyć. Weszła do klasy już w trakcie lekcji obrony przed czarną magią.
- Pano Evan, spóźniła się pani już pierwszego dnia...? Krukoni przez ciebie tracą dziesięć punktów.
- Przepraszam, pani profesor - odpowiedziała nieśmiało, i usiadła obok Follodona i Scorpiusa, który również był jej przyjacielem. A Allarowska ciągnęła:
- A więc, jak już wcześniej mówiłam, dzisiaj będziemy mówić o horkruksach.
Rosie zdziwiona wybuchnęła:
- Ależ, pani profesor! HORKRUKSY? To powinniśmy omawiać dopiero w siódmej klasie!
Allarowska zrobiła surową minę.
- Dosyć tego, Evans! Dostajesz szlaban, a do tego Rawenclav traci kolejne dziesięć punktów!
Rosie zamilkła. Była wściekła. Pierwszy dzień, i od razu szlaban? Rodzice nie będą zadowoleni...- pomyślała.
- Dobrze, a teraz, kto mi powie co to są horkruksy? - zapytała Allarowska.
Ręka Lily wystrzeliła w górę jak strzała.
- A więc... Yhm, yhm. Horkruksy to przedmioty, w których ktoś ukrywa cząstkę swej duszy. Horkruksem może być wszystko, byle jaki przedmiot, zwierzę, a nawet człowiek! Dzięki horkruksom staje się prawie nieśmiertelnym. Żeby stworzyć horkruksa , trzeba zabić.
Rosie spojrzała na nią z pogardą, i szepnęła do Follodona :
- Ale udaje przemądrzałą... - Ale Follodo milczał i słucham profesor Allarowskiej.
- Hm... zaraz dzwonek, więc waszą pracą domową jest napisać notatkę na temat horkruksów. Na dwie rolki pergaminu!
Dzwonek zadzwonił, a Rosie powlekła się do Wielkiej Sali, na śniadanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz